Uwierz w szczęście, heh...
-Takao, spójrz w moją stronę.
-E? Shin-chan, o co chodzi? - nie dowiedział się, ponieważ
Midorima wbił się w jego usta gwałtownie i stanowczo zaciskając mocno oczy, z
których zjechały trochę okulary. Ten pocałunek nie miał nic wspólnego z tym, co
zawsze wyobrażał sobie Takao, czyli słodkie złączenie warg, motylki w brzuchu,
romantyzm, delikatność i fruwające w powietrzu płatki kwiatu Sakury przy
zachodzie słońca na pustej polance. Nic z tych rzeczy, pocałunek był bez uczuć,
brudny i mokry. Midorima po paru sekundach oderwał się od Takao i jakby nic
kontynuował oglądanie meczu Seirin vs. Seiho. Czarnowłosy kolega siedział
zamurowany mrugając wytrzeszczonymi oczyma nic nie rozumiejąc.
-SHIN-CHAN! CO TO DO DIABŁA BYŁO?! - nagle wykrzyknął w stronę
kolegi.
-Nie krzycz tak ani sobie nie pochlebiaj zanadto. W dzisiejszym
horoskopie Oha-Asy było napisane, że jak pocałuje się najbliższą sobie osobę,
to szczęście nie opuści cię przez tydzień. Nie zapominaj, że za dwa
dni gramy przeciwko Seirin, nanodayo. - wygłosił poważnym głosem Midorima i tak
jak zwykł poprawił okulary, które zjechały mu na nos.
-Mogłeś mnie chociaż uprzedzić, geez, nikt nie lubi być
molestowanym bez zapowiedzi. - strzelił udawanego focha Takao, co się obeszło
bez zbędnego komentarza Shintarou. Resztę maratonu z niezwykle interesującymi
meczami Seirin spędzili w ciszy. Takao nie mógł wyrzucić z głowy sytuacji
zaistniałej przed chwilą. Midorima w końcu nie mógł wiedzieć, że Kazunari od
samego początku ich znajomości podkochuje się w zielonowłosym koledze. Uwielbia
w nim właściwie wszystko, jego tsunerowaty sposób bycia, ostrożne podejście do
rzeczywistości, naiwną wiarę w przeróżne horoskopy, a już najbardziej Takao
kocha denerwować Shin-chana i obserwować jak ten słodko krzyczy albo jest
zmieszany. Dogadują się także świetnie na boisku, obydwaj są w końcu jednymi z
najlepszych graczy w Shutoku. Dlatego dla Takao ten pocałunek nie był tylko
przepustką do tygodniowego szczęścia, ale również otwierał drzwi na
zrealizowanie kilku pomysłów, które właśnie wpadały do głowy Kazunariego.
Prychnął pod nosem, co nie uszło uwadze Midorimy.
-Czego rży?
-A nic, myślę sobie, że zrównamy Seirin z ziemią, należy się
tym typkom. Ten cały Kagami to jakoś mnie nie przekonuje, dziwny typ spod
ciemnej gwiazdy.
-Eh, czasami żałuję, że się z tobą zadaję nanodayo. - narzekał
jak zwykle Midorima poprawiając okulary, ale tak naprawdę nie zamienił by Takao
na nikogo innego. Tsundere jeden no.
-To masz problem, bo od teraz będziesz skazany na mnie do
kooońca świata i dzień dalej. Jak raz rozdziewiczyłeś mnie to zostaję przy
tobie na zawsze, buahaha - Takao zaczął się śmiać w ten
psychopatyczny-sadystyczny sposób, pewien, że jego kara jest dostatecznie
brutalna.
-NANODAYO. ZGIŃ TAKAO.
'Kh, ciekawe co zrobisz by mieć odrobinę szczęścia,
Shin-chan.'
Midorimę obudził dźwięk komunikatu nadchodzącego wprost do
jego zielonej komórki. Zajebisty był pomysł z tym żeby każdy z Generacji Cudów
kupił sobie fona w kolorze jego włosów. W ogóle to, że każdy z Kiseki no Sedai
mienił się jak tęcza było wręcz zabawne, zważywszy, że cała reszta uczniów
szaro bura, brązowo-czarna i takie tam. Plus dwadzieścia do zajebistości, jakby
i tej było mało. Shintarou leniwie się przeciągnął na łóżku, przetarł zaspane
jeszcze zielone oczka i sięgnął po okulary leżące sobie na nocnej szafce.
Zmienił pozycję na siedzącą, od razu chwycił telefon i... Ten komunikat
oznaczał pojawienie się rozpiski Oha-Asy
na dzisiejszy dzień dla raków. Tylko, że coś było... Coś innego, coś nie tak
jak zazwyczaj. Midorima zaczął czytać, standardowo - szczęśliwy przedmiot, którym
był dzisiaj mały, wesoły goblin grający
na harfie (skąd mam to wytrzasnąć, nanodayo), zapowiedź szczęścia na dzień jako
tako, nie najgorzej, ale... Była też ukryta zawartość pod napisem: "Uwaga,
super dodatkowe szczęście, ale tylko dla dorosłych, więc jak nie masz 18 lat to
nie patrz". Midorima obejrzał się na boki i sprawdził czy drzwi są
zamknięte, tak jakby ktoś miałby go szpiegować podczas łamania międzynarodowego
prawa. Prawdziwy złodupiec.
-E...Co...
"Jeśli chcesz mieć super szczęście przez następne kilka
dni, nie zwlekaj, tylko złap najbliższą osobę i zaciągnij ją do łóżka! Tylko
pamiętaj, żebyście nie spali albo grali w scrablle if you what i mean. Motto na
tydzień: Spraw komuś tak dobrze, jak sambyś chciał, a Twoje szczęście wzrośnie
nie 100%, ani nawet nie o 200%, tylko o 300%!!!"
-Na..nano... - Midorimę totalnie zatkało. Horoskop Oha-Asy
zaczyna się robić z dnia na dzień coraz bardziej lubieżny. Aż w końcu Shintarou
to przerośnie. No, ale co poradzić, z mocą horoskopu nie można dyskutować, ani
się jej sprzeciwiać, bo zdarzą się złe rzeczy. Midorima miał tylko nadzieję, że
Takao zrozumie.
-Takao? Jak tam, wstałeś?
-E? Shin-chan? Co to za święto, że największy tsundere tej
szkoły dzwoni sam z siebie tylko po to by zapytać czy wstałem?
-Nie zadawaj zbędnych pytań Takao. To jak w..wstałeś?
-Sam nie wiem. Czekaj pomyślę...
-...
-Tak właśnie wstałem, śniłem całą noc o naszym wczorajszym
pocałunku...Shin-chaaan. - Takao zamruczał do słuchawki aż Midorimie zjeżyły
się wszystkie włosy na ciele. Na pewno nie z obrzydzenia...
-Bardzo śmieszne. Słuchaj dzisiaj niedziela, to może...może
wpadniesz i.. bo jutro jest sprawdzian z... z biologii i..
-Tak, tak, Shin-chan, jasne, że do ciebie wpadnę, będziemy
mogli kontynuować to co zaczęliśmy wczoraj mrrau (śmiech), idę na śniadanie, dżaaa
-Taka... - i się rozłączył. Czy Midorima był aż taki
przewidywalny? Czy już nie mógł po prostu zaprosić kolegę na wspólną naukę, tak
by to nie było wzięte dwuznacznie. Ah zapomniał, że tym kolegą był Takao, a
taka osoba jak on zawsze stroi sobie żarty ze wszystkiego. Midorima zamyślił
się o swoim przyjacielu, aż w końcu jego przemyślenia poszły na niespokojne
tory. Przespać się... Razem w łóżku... Niegrzeczne rzeczy... Takao...
-Shintarou, śniadanie! - odezwał się z dołu donośny głos
matki Midorimy. Chłopak poprawił okulary i szybko przebrał się w codziennie
ciuchy. Gdy zjadł posiłek złapał się na tym, że nieustannie patrzy na to na
komórkę to na drzwi frontowe nie mogąc doczekać się wizyty przyjaciela.
Siedział przed telewizorem pusto wpatrując się w ekran, na którym właśnie jakaś
młoda i seksowna dupcia prezentowała najnowszy produkt jakiejśtamfirmy, ale
Shintarou w ogóle nie zwracał na nią uwagi. Jego wszystkie myśli skoncentrowane
były na osobie Takao. Rozmyślał o wczorajszym pocałunku i jak wtedy wydawało mu
się, że zupełnie nic to nie znaczyło tak teraz zmusza wszystkie swoje komórki i
połączenia do pracy by przypomnieć sobie najmniejszy detal tamtej sytuacji.
Smak jego ust, zapach skóry i... Dzwonek do drzwi. Midorima rzucił się tak
gwałtownie, że aż potknął się o fotel i wylądował jak długi na podłodze. Matka
spojrzała na niego zza drzwi do kuchni i zaczęła się głośno śmiać, po czym
powróciła do przerwanej czynności. Shintarou zaklął pod nosem i podpierając się
rękoma wstał i zmierzył w kierunku wyjścia tym razem wiele wolniej. Serce biło
mu niemiłosiernie, bardzo chciał żeby osobą, która właśnie dobija się był Takao. Nacisnął klamkę i otworzył drzwi.
Choć myślał, że to niemożliwie, jego serce przyspieszyło jeszcze bardziej.
-Yo! Masz coś do jedzenia? - powiedział zupełnie na luzie
Kazunari, minął Midorimę, zdjął buty i skierował się od razu do kuchni. Wszyscy
znali go bardzo dobrze w domu Shintarou i lubili za wiecznie pozytywne
nastawienie, wesołe poczucie humoru i wsparcie dla ich syna. Zaczął rozmowę z
matką Midorimy i po chwili dostał kawałek sernika na zimno. Razem pałaszowali,
Takao co chwila zagadywał gospodynię domu, a Midorima jadł swoją porcję w
ciszy. Bardzo już chciał znaleźć się wraz z Takao w jego pokoju i...
-Shin-chan, co ty taki milczący? - zapytał się Takao
wyrywając kolegę z rozmyślań i pochylając twarz w stronę twarzy Midorimy. Nie
uszedł także uwadze Shintarou niebezpieczny i zboczony błysk w oczach
Kazunariego mówiący bardzo wiele i dający jeszcze większy popis dla bardzo
wyostrzonej wyobraźni chłopaka.
-Chcę już iść się uczyć, nanodayo. - Takao na dźwięk tych
słów zrobił minę pod tytułem: Ja wszystko wiem, wiem o co tobie chodzi
zboczeńcu. Midorima wzdrygnął się.
-Dziękuje bardzo za sernik, pani Shintarou, przepyszny, sama
pani piekła?
-Nie, Takao, kupiłam w spożywczaku obok.
-Cóż za nieomylny gust godny prawdziwego konesera -
Gospodyni zaczęła się śmiać i potargała włosy Kazunariego, widocznie
przyzwyczajona do jego wesołej aparycji.
-Ah, Shintarou, ty to chyba się z nim nie nudzisz. - odparła
matka, bardziej stwierdzając niż pytając i zebrawszy talerzyki po serniku,
zajęła się ich myciem. W tym czasie chłopcy poszli do pokoju ciągle milcząc.
Gdy już znaleźni się w nim, Midorima trochę sprzątnął rzeczy z biurka i
wyciągnął podręczniki do biologii. Takao uśmiechnął się do siebie i usiadł na
przyniesionym prze Shin-chana taborecie.
-To co, układy, komórki i takie tam szaleństwa, huh? -
zaczął Takao z przeogromnym entuzjazmem, bowiem nie przypuszczał, że Midorima
naprawdę chce się uczyć. Nie po tym co zrobić dzisiaj rano... A może to taka
gra wstępna? Zboczuch z Ciebie Shin-chan, haha.
-Proponuję... Może zaczniemy od anatomii... Człowieka... -
Midorima nigdy nie był najlepszy w tekstach na podryw, ale to już był szczyt
szczytów, taki motyw to chyba jeden z najstarszych i na dodatek z małą, bodajże,
skutecznością. Oczywiście Takao nie mógł sobie tego darować.
-Hahahaha Shin-..hahaha-chan, ty uwodzicielu jeden, aż mi
się, hahaha same nogi rozkładają przed twoją charyzmą, hahahaha - Takao o mało
nie umarł ze śmiechu. Złapał się za brzuch i spadł z taborecika prosto na łóżko
Shintarou wciąż pokładając się z radości. Midorima zmienił kolor na purpurowy.
-TAKAO !!!
-Hahaha hej Shin-chan, tak jak, może chcesz zbadać moją
anatomię, hmm? - Takao nagle przestał się śmiać, spojrzał na Midorimę
uwodzicielskim wzrokiem, podparł się jednym łokciem, tak, że leżał na łóżku
kolegi jak jakaś laska z reklamy bielizny koronkowej. Midorimę zamurowało, a po
chwili jeszcze bardziej, gdy Kazunari oblizał lubieżnie wargi pozostawiając na
nich mokry ślad. Ah, jakże pociągający był Takao jak się starał. - Mmmm, co ty
na to Shiiiin-chan... W końcu dobrze wiemy, że jesteś najlepszy z biologii w
klasie i wcale nie potrzebujesz mnie...do nauki... - Midorima przełknął w sobie
własny błąd. Zdjął okularu i odłożył je na biurko, po czym usiadł na łóżku przy
Kazunarim. Jego dłonie same powędrowały do ramion Takao, i powoli zaczęły je
dotykać, delikatnie błądząc to po szyi chłopaka, aż zjeżdżając do łokci.
Midorima ciężko oddychał, a na jego twarz wstąpił niewielki rumieniec. Takao
widząc tak nietypową reakcję przyjaciela, zaśmiał się cichutko, a po chwili
zaczął mruczeć jak kotek pod dotykiem czułej dłoni właściciela. Shintarou
zarumienił się jeszcze bardziej, a w jego oczy wstąpiły niebezpieczne iskierki.
Nagle dłonie Midorimy znalazły się tuż przy guziczkach czarnej koszuli
Kazunariego, chłopak wstrzymał się na chwilę i spojrzał pytającym wzrokiem w
oczy ciemnowłosego kolegi. Takao kiwnął głowo przyzwalająco.
-Częstuj się, Shin-chan... - chłopak zmrużył oczy i odchylił
głowę do tyłu. Midorima przybliżył się jeszcze bardziej do niego i zaczął
trzęsącymi się dłońmi rozdziewać niezdarnie Takao odsłaniając z każdą sekundą
nagi tors. Wydawało mu się, że jest głuchy i nie słyszy nic poza biciem swojego
serca, które gwałtownie przyspieszyło gdy koszula została już rzucona niedbale
na podłogę. - Shin-chan, czuję się jak w jakiejś pieprzonej mandze yaoi.
-Zamknij się, Takao.
Nagle dwójka chłopców leżała już razem na łóżku, Midorima
był na górze mierząc wzrokiem swojego kolegę. Kilka sekund wystarczyło by
Shintarou gwałtownie wbił się w usta przyjaciela, brutalnie zupełnie jak
wczoraj. Takao skrzywił się i odepchnął delikatnie acz stanowczo Midorimę.
-Oi, Shin-chan, tak się tego nie robi, ty tsundere jeden. Ja
ci pokażę jak się całuje, Shin-chan.
Czarnowłosy chwycił w obie dłonie twarz Shintarou i powoli
przybliżał swoją potęgując w ten sposób napięcie. Gdy dzielący ich dystans
zniknął, Takao przyłożył swoje ciepłe wargi do ust Midorimy. Delikatnie
najpierw muskał go by po chwili minimalnie je rozchylić na taką szerokości by
zwinny język Kazunariego mógł dostać się do środka. Najpierw pieścił jego zęby,
potem gdy wyższy chłopak rozchylił je, wprowadził go do środka drażniąc
podniebienie i bawiąc się z językiem Midorimy. Trwali tak dłuższy czas, tańcząc
ze sobą(XD). Obaj rozpalili się do tego stopnia, że było to widocznie nawet przez
materiał spodni.
Buhah na tym na razie przystopujmy w następnej notce będzie MuraAka, i to tak się będzie przeplatać, nanodayo.